Problemy wynikają z doboru członków i rozbieżności celów

Data publikacji:
14-02-2017

Data publikacji:

14-02-2017

Sytuacja w organizacji "Owoc Sandomierski" skłania do kilku refleksji, które dotyczą pewnej liczby grup/organizacji. Zaczynało się od tego, co nazywam „grzechem pierworodnym”, tzn. niewłaściwego doboru członków, rozbieżności celów, jakie mieli przystępując do grupy - Witold Boguta

 

- Osobiście nie znam organizacji „Owoc Sandomierski” sp. z o.o., nigdy nie współpracowałem z nią, jako doradca, nie jest też ona członkiem Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Swoją wiedzę opieram na wypowiedzi pana Tomasza Olszewskiego, członka tej organizacji.  Trudno, więc na podstawie jednostronnej narracji komentować sytuację, która na pewno jest bardziej złożona. Nie wiem, jak członkowie realizowali swoje obowiązki, a to przecież jedna z podstaw sukcesu grupy/organizacji. Na pewno każde odejście od przepisów zgodnie, z którymi powinny działać grupy/organizacje prowadzi do problemów. Nie można się też zgodzić z twierdzeniem, że jeśli grupa mało sprzedawała do Rosji, to nie odczuła skutków embarga, choćby w postaci spadku cen, bo to dotknęło praktycznie wszystkich - przyznaje prezes KZGPOiW. 

 

Według niego, inicjatorzy mieli swoje cele, a przystępujący później, najczęściej oczekiwali „fantów” (skrzyniopalety, wózki widłowe, chłodnictwo) do swojego gospodarstwa, mieli je obiecane, jako swoistą „zapłatę” za przystąpienie do grupy. - Oni, a właściwie ich produkcja, była potrzebna inicjatorom do uzasadnienia wielkości planowanych i realizowanych inwestycji. Tacy producenci przystępując do grupy najczęściej przyjmowali pozycję roszczeniową, bo to przecież oni robili uprzejmość, komuś zależało na ich członkostwie. Z reguły obejmowali po jednym udziale, czyli od razu godzili się z sytuacją, że w spółce ich głos nie będzie się liczył. Obowiązku sprzedaży przez grupę raczej nie traktowali poważnie. Sytuacja „grzechu pierworodnego” jest praktycznie nie do naprawienia, ze wszystkimi tego skutkami dla samej organizacji, jak i dla członków - tłumaczy Boguta. 

 

- Dzisiaj w tych organizacjach, członkowie mają dwa główne problemy: brak zapłaty za produkty w oczekiwanej wysokości i czasie oraz to, że zagrożone są „fanty”. Jeżeli zarząd jakiejś grupy obiecał, że za pięć lat „fanty” staną się własnością członków, to trzeba jasno stwierdzić: od początku założony był demontaż grupy, być może zgodnie ze schematem: „fanty dla nich, reszta dla nas”. Zgodnie z prawem, te „fanty” są własnością grupy/organizacji. Jeśli członek udzielił grupie pożyczki lub w inny sposób wniósł pieniądze na ich zakup, to należy mu się zwrot pieniędzy, a nie przeniesienie własności majątku organizacji. Pomoc na inwestycje przysługuje grupie, nie członkowi - mówi.

Witold Boguta twierdzi, że brak zapłaty za produkty nie powinien być czymś niespodziewanym, dla kogoś, kto chciałby wcześniej wykonać proste porównanie. - Na ile tysięcy ton przerobu zaplanowana była inwestycja, a ile rzeczywiście jest przerabianych? Jeśli te dwie wartości znacznie różnią się od siebie, nadejście problemów finansowych jest kwestią czasu, szczególnie, kiedy do spłacenia jest kredyt, a na rynku niskie ceny. Grupa udowadniała Agencji potrzebę wielkości inwestycji, Agencja w dobrej wierze akceptowała, ale teraz trzeba wywiązać się z produkcji, którą zaplanowano. Można powiedzieć: problemem jest nie przeinwestowanie, ale brak pełnego wykorzystania inwestycji - przyznaje.

 

Trzeba też podkreślić kwestię odpowiedzialności zarządów. - Kiedy grupy tworzyły się, ich inicjatorzy wybierali formę prawną spółki z o.o. m.in. żeby zagwarantować sobie rządzenie i praktyczną nieusuwalność z funkcji prezesa, czy członka zarządu. W spółce, która jest zrzeszeniem kapitału i ten ma więcej głosów, kto objął więcej udziałów, często faktycznie o wszystkim decydują trzy osoby, które mają ponad 50 proc. głosów, mimo tego, że w organizacji jest kilkunastu, kilkudziesięciu, czy ponad 100 członków. Można podać wiele przykładów, kiedy taka sytuacja w praktyce daje dobre efekty. Jednak wymaga to dużej odpowiedzialności, wiedzy i umiejętności osób, które przyjęły na siebie prawo i obowiązek decydowania o losach pozostałych członków, którzy w praktyce niejednokrotnie mogą mieć rację, ale nie mają siły jej przegłosować - dodaje. 

 

- Unijne przepisy określające zasady działania grup/organizacji są dobrą receptą na sukces, jeśli chodzi o sprawy wewnętrzne, dotyczące samej organizacji. Dochodzi jednak cały szereg czynników zewnętrznych (m.in. sytuacja rynkowa, prawna, polityczna), które trzeba dobrze analizować i wyciągać wnioski dla działalności swojej grupy/organizacji, z całą świadomością faktu, że za końcowy sukces odpowiedzialność ponoszą nie tylko zarządy, ale też wszyscy członkowie - podsumował Witold Boguta, prezes KZGPOiW.

 

Źródło: sadyogrody.pl

http://www.sadyogrody.pl/prawo_i_dotacje/104/boguta_o_upadlosciach_grup_problemy_wynikaja_z_doboru_czlonkow_i_rozbieznosci_celow,8735.html