Konkurencja ze Wschodu 'wycina' nas z rynku
Data publikacji:
07-08-2019
Data publikacji:
07-08-2019
- Sezon 2018/2019 był trudny. Owoców było dużo, jednak - mimo obaw - na dzień dzisiejszy prawdopodobnie jabłka się sprzedadzą, co jest niewątpliwie dużym plusem. Niestety to już kolejny rok z rzędu, w którym przez dziwne zawirowania klimatyczne owoce mają słabą kondycję przechowalniczą i choroby takie jak np. oparzelizna powierzchniowa zaczynają się pojawiać w czerwcu, lipcu – mówi Michał Lachowicz, prezes organizacji producentów owoców La-Sad.
Dla producentów i grup ten sezon był bardzo ciężki. - Duża ilość towaru nie jest dobra ani dla producentów, ani grup, ponieważ bardzo niska cena oraz duża rywalizacja między podmiotami sprawiają, że marżowość i inne podstawy do utrzymania organizacji spadają – przyznaje.
- Ten ciężki rok już praktycznie minął. Następny przed nami, a będzie o tyle specyficzny, że mamy wypracowaną pozycje na rynkach eksportowych i może się okazać, że z powodu warunków atmosferycznych takich jak np. mróz - który nie tylko zmniejszył ilość jabłek, ale także osłabił jakość tych co zostały – czy grad. Jabłek najwyższej jakości będzie niewiele. Znowu wszyscy będą narzekali, że Polacy produkują dużo jabłek z czego większość to 'przemysł' – dodaje Michał Lachowicz.
Według niego, rynki na jabłka o średniej jakości zamykają się, ponieważ owoce tego typu produkuje już Ukraina, Białoruś. - W Rosji powstają ogromne nasadzenia jabłoni. Ich sady produkują duże ilości jabłek średniej jakości, które dotychczas my dostarczaliśmy na rynki wschodnie. Dziś tracimy te rynki na rzecz naszych wschodnich sąsiadów. Z resztą w Rosji pojawiają się pomysły, żeby przez trzy kwartały – od lipca do marca – zamknąć kraj na jakikolwiek import jabłek. Działając w formule embarga mogliśmy sprzedawać jabłka do krajów, które swoją produkcję eksportowały do Rosji. Jednak przy całkowitej blokadzie importu do Rosji nie będzie miejsca na nasze jabłka w tych krajach. Niebezpiecznych trendów jest bardzo dużo. Żaden z nich nie wpływa pozytywnie na naszą pozycję na rynku – mówi prezes grupy La-Sad.
- Ciężki sezon za nami i równie ciężki przed nami. Może się okazać paradoksalnie, że korzystny finansowo dla części producentów z powodu wyższych poziomów cenowych, ale jednocześnie powodujący bardzo niekorzystne następstwa na przyszłość. Jeżeli nie obsłużymy we właściwy sposób klientów zagranicznych, a na nasze miejsce wejdą jabłka wschodnioeuropejskie, to możemy w kolejnym sezonie do nich nie wrócić. Pamiętajmy, że Ukraińcy pracują teraz nad tym nad czym my pracowaliśmy w ostatnich latach – chcą dopuszczenia ich jabłek na różne rynki, finalizują np. dopuszczenie na rynek egipski. My sami straciliśmy kilka kontraktów w sezonie 2018/2019 w krajach arabskich na rzecz firm z Ukrainy. Eksportują jabłka również do Wielkiej Brytanii, Francji czy innych europejskich krajów, gdzie także są nasze jabłka. Trzeba również podkreślić, że ukraińskie jabłka nie wyglądają często wcale gorzej – a czasami może nawet lepiej – od polskich. Konkurencja ze Wschodu nie jest dla nas zagrożeniem na przyszłość, ona zwyczajnie już nas ‘wycina’ z rynku. To jest realny problem – komentuje Lachowicz.
- W 2012-2013 roku w jednym z wywiadów wspomniałem wiceministra ds. rolnictwa Rosji, który powiedział że w 2020 roku Rosja chce być niezależna od importu jabłek. Wtedy wszyscy uważali, że te słowa były wypowiedziane na wyrost. Jednak na dzień dzisiejszy jest to realne, a rok 2020 jest bardzo blisko. Tam rok do roku produkcja rośnie skokowo, sady są młode i z każdym rokiem rodzą o kilkanaście procent więcej owoców, a doświadczenie producentów rośnie jeszcze szybciej. Tak się dzieje i my nie odwrócimy tego trendu. Dawniej uśmiechaliśmy się, kiedy mówiono, że holenderscy i francuscy sadownicy narzekali, że Polscy ‘wycinają’ ich z rynku. Teraz znajdujemy się w takiej samej sytuacji. Tendencja poszła dalej na Wschód – tłumaczy.
U nas zauważyć można rosnącą produkcję, rosnącą ilość nasadzeń i chyba realny brak jednoznacznych alternatyw. - Przyglądając się temu co się dzieje na rynku jabłek można stwierdzić, że widać same zagrożenia. Na dzień dzisiejszy trudno jest zauważyć jednoznaczne szanse. Przekonaliśmy się już ile dały nam szanse związane z rynkami chińskimi, indyjskimi i innymi dalekimi rynkami. Wiemy, że to tak zwana wisienka na torcie, jednak wisienką jeszcze nikt się nie najadł – posumował Michał Lachowicz, prezes organizacji producentów owoców La-Sad.
Źródło: sadyogrody.pl