Tegoroczny sezon jabłkowy będzie należał do ciekawych.
Data publikacji:
14-09-2017
Data publikacji:
14-09-2017
Tegoroczny sezon jabłkowy będzie należał do ciekawych. Owoców będzie mniej, przez co sadownicy oczekują wysokich cen. To może być dobry sezon dla producentów jabłek, jednak należy podejść do niego na chłodno - mówi Michał Lachowicz, prezes grupy La-Sad.
Czego mogą spodziewać się sadownicy w nadchodzącym sezonie?
Znajdujemy się w ciekawym roku jabłkowym. Zbiory owoców będą niższe o jedną czwartą. Będą również niższe w całej Europie. Obecnie nie ma dużej podaży jabłek ze względu na to, że wielu sadowników wykarczowało wczesne odmiany. Zobaczymy co przyniesie główny okres zbiorów.
W tym sezonie ceny jabłek mogą bić rekordy?
Ceny w tym sezonie na pewno będą wyższe niż w ostatnich latach. Zwykle jesienią jabłka kosztują poniżej 1 zł/kg. Przez ostatnie lata był to standard w okresie zbiorów. Stawki, które teraz funkcjonują na rynku, czyli nawet 100 proc. wyższe już są gigantyczne biorąc pod uwagę ostatnich kilka sezonów. Trudno prognozować czy będą jeszcze wyższe. To dobrze, że w tym roku jabłka mają określoną wartość, ponieważ przy wysokich cenach jabłek pracuje się dużo lepiej ponieważ owoc zaczyna być szanowany. Jeżeli jabłka są zbyt tanie to stają się bezwartościowe.
W zeszłym sezonie ceny w pewnym momencie sięgnęły 1,8 zł/kg. Już wtedy była to dla mnie stawka z kosmosu. Nie dlatego, że była tak bardzo wysoka ale dlatego, że była w ogóle nie rynkowa. Właśnie dlatego zaobserwowaliśmy spadek w lipcu. Za dużo było jabłka na taką cenę
Czy to będzie udany sezon dla sadowników, których sady nie ucierpiały w wyniku przymrozków?
Uważam, że strat w jabłkach po przymrozkach nie ma aż tak dużo jak sądziliśmy wiosną. Faktycznie owoców będzie mniej ale zobaczymy jak ukształtuje się cena.
Warto przeprowadzić prosty rachunek. Mając jabłka za 70 groszy trzeba odliczyć 10 groszy za zbiór, 20 groszy za środki ochrony i nawozy, 10 groszy za transport i ogólną obsługę owoców. Nie licząc pracy własnej, amortyzacji chłodni, ciągników zostaje nam 20 groszy. Przy stawce dwukrotnie wyższej – 1,4 zł/kg – nadal musimy odjąć 10 groszy za zbiór, 20 groszy za środki ochrony roślin i nawozy, 10 groszy za koszty transportowe i ogólnej obsługi . Zostaje nam 90 groszy.
W ostatecznym rozrachunku wychodzi na to, że w przypadku tej drugiej kwoty w kieszeni zostaje nam cztery razy tyle, mimo tego, że cena jest tylko dwukrotnie wyższa. Pamiętajmy, że lepiej jest sprzedać 1 kilogram jabłek za 2 zł, niż 2 kilo po złotówce. Wiele naszych kosztów to koszty od kilograma, jak chociażby zbiór czy w późniejszym okresie koszty przechowania.
W tym roku oczekiwania co do ceny są bardzo wysokie...
W tym roku sadownicy oczekują nawet 3 zł za kilogram jabłek. Warto jednak mądrze podjeść do handlu w tym roku, żeby nie okazało się, że najniższa cena będzie w czerwcu bo wtedy wszyscy będą oczekiwali najwyższej. Rynek nie znosi pustki. Jeśli nie dostarczymy jabłek przez cały sezon to zostaną one zastąpione przez inne owoce. Konsumenci uzupełnią sobie tą pustkę po jabłku.
Nikt nie wie jak rynek zareaguje na wyższą cenę jabłek. Na jesieni owoce mogą być drogie ponieważ są wysokie oczekiwania, jednak co będzie po nowym roku nie wiadomo. Niskich cen zapewne nie będzie bo nie mamy nadmiaru jabłek, jednak nie wiadomo czy spotkamy się z astronomicznymi cenami
Co można poradzić sadownikom na nadchodzący sezon?
Przede wszystkim zachować głowę na karku i patrzeć realistycznie na to jakie mamy jabłka. Pamiętajmy, że owoce pomrozowe czy przerośnięte nie lubią długo leżeć. Sprzedajmy je w optymalnym terminie. Nie ma co długo czekać jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze owoce mogą się źle przechować. W tym roku trzeba na chłodno podejść do kalkulacji, żeby nie stracić tego co mamy szansę zarobić. Jeżeli mamy słabą kondycję owoców, przejrzałe owoce to nie trzymajmy ich długo. Teraz 1,5-1,7 zł/kg jest dobrą ceną i lepiej mieć wróbla w garści niż gołębia na dachu.
Czy jest problem z dostępnością pracowników sezonowych?
Słyszy się, że osób do pracy nie ma zbyt dużo jednak takie sygnały słychać co roku. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy to tylko sianie paniki czy faktyczny problem. Może się zdarzyć tak, że część osób będzie miało problem z dostępnością siły roboczej ale przy ograniczonej ilości osób do pracy i podobnej stawce, pracownicy będzą wybierali tych którzy lepiej ich traktują. Musimy nauczyć się, że to też jest ważne żeby żyć we właściwych relacjach ze swoimi pracownikami.
Po nowym roku zasady zatrudniania cudzoziemców mają się zmienić. Jest się czego obawiać?
Przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców zmieniały się już nie jeden raz. Wiem jednak jedno. Jeszcze się taki człowiek nie urodził, który związałby Polaka. Jesteśmy tak genialnie elastycznym i inteligentnym narodem, że poradzimy sobie w każdej sytuacji. Jeśli ktoś ma się szybko dostosować to zmieniających się warunków to będzie to Polak. Poradzimy sobie, jeśli tylko będziemy mieć do tego pole. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
ŹRÓDŁO: sadyogrody.pl