Koronawirus a ogrodnictwo - czego powinniśmy się obawiać?

Data publikacji:
23-03-2020

Data publikacji:

23-03-2020

- Po raz pierwszy w dziejach – zglobalizowany świat musi walczyć z ogólnoświatowym wrogiem, który jest nowy i mało znany. Stąd sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy, jest, póki co, nieprzewidywalna. To powoduje, że trudno jest odpowiedzialnie odnosić się, nie tylko do przyszłości, ale też do wydarzeń, które mogą mieć miejsce w najbliższych dniach - mówi Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.

 

 

- Mamy do czynienia z dwoma ważnymi obszarami: pracą gospodarstw, organizacji producentów, firm handlowych oraz sytuacją na rynku. Produkcja w gospodarstwach i przygotowanie produktów do sprzedaży wiąże się z zatrudnianiem pracowników, również pochodzących z zagranicy. Wystąpienie przypadku choroby, spowoduje wyłączenie z pracy grupy pracowników lub nawet zamknięcie całego zakładu produkującego lub przygotowującego owoce i warzywa do sprzedaży. To może ograniczać dostawy, przyczyniając się też do strat finansowych dla producentów - dodaje Witold Boguta.

 

Jego zdaniem ważne jest zapewnienie potrzebnej liczby pracowników obecnie w pieczarkarniach, w produkcji szklarniowej warzyw, przy przygotowywaniu owoców i warzyw do sprzedaży, ale też w czasie kiedy rozpoczną się zbiory. - Zamykanie granic, niejasność dalszego rozwoju sytuacji epidemiologicznej tak w Polsce, jak i na Ukrainie, czy w innych państwach skąd pochodzą pracownicy, rodzi niepewność i realne problemy z przyjazdem pracowników sezonowych. Stąd należy zrobić wszystko, aby umożliwić pozostanie, tym którzy obecnie są w Polsce i zechcą pozostać dalej - zapewnia.

 

Ekspert podkreśla, że brak pracowników sezonowych w okresie zbioru owoców jagodowych, poczynając od truskawek oraz warzyw wymagających ręcznego zbioru, może uniemożliwić przeprowadzenie tych prac, powodując straty producentów i gorsze zaopatrzenie rynku. Dotyczy to przede wszystkim gospodarstw towarowych, gdzie wymagana jest duża ilość rąk do pracy.

 

- Dalszą sprawą są zbiory jabłek, tutaj przewidywanie sytuacji jest dzisiaj bardzo trudne. Konsekwencją problemów ze zbiorem, byłyby wprost problemy z zaopatrzeniem w owoce krajowe w całym przyszłym sezonie sprzedażowym, to spowodowałoby olbrzymie straty przede wszystkim producentów i organizacji. Niewątpliwie lepiej wygląda sytuacja w przypadku owoców dla przetwórstwa zbieranych kombajnowo oraz warzyw w uprawie polowej, gdzie też gros prac, w tym zbiory, wykonywanych jest przy pomocy maszyn. Brak rąk do pracy przy zbiorach, to z jednej strony potencjalne straty z powody niezebrania plonów, ależ też duże prawdopodobieństwo ponoszenia wyższych kosztów jednostkowe zatrudnienia tych, którzy będą pracować - mówi Boguta.

 

Jeśli chodzi o obecną sytuację rynkową, to od strony podaży, ilościowych zagrożeń nie ma. - Jeśli wystąpią problemy, miejmy nadzieję, że nie, będą wynikać z logistyki. Obecnie na rynku krajowym tzw. łańcuchy dostaw funkcjonują prawidłowo. Ceny na podstawowe produkty otrzymywane przez dostawców są stabilne. Trudno przewidzieć, jak zachowają się konsumenci. Na pewno są mniejsze zakupy na różnego rodzaju bazarach, targach, ale chyba jednak są one większe w sklepach. Trudno tutaj o jakieś dokładniejsze analizy, szczególnie w sytuacji zamknięcia restauracji, barów itp., które  wykorzystywały owoce i warzywa do przygotowywania posiłków. Na ile ci, którzy korzystali z tych posiłków kupią warzywa i owoce do wykorzystania w domu? W chwili obecnej eksport funkcjonuje, niektórzy sygnalizują nieco mniejsze zamówienia. Jak jednak sytuacja będzie rozwijać się w kolejnych dniach, tygodniach, trudno przewidzieć. Dwa europejskie kraje o największej produkcji owoców i warzyw – Hiszpania i Włochy – zmagają się z epidemią. Stamtąd pochodzi spora część zaopatrzenia sklepów w wielu krajach, również w Polsce. Można domniemywać, że zakłócenia łańcuchów dostaw w tych państwach, będzie miało wpływ na nasze możliwości eksportu, jak też na zaopatrzenie rynku wewnętrznego. Z drugiej strony trudno też przewidzieć, czy sytuacja epidemiczna nie wpłynie na produkcję w tych krajach, np. Hiszpania w dużej mierze bazuje na pracownikach z Maroka - zastanawia się Witold Boguta. 

 

I dodaje: - Wydaje się, że wiosenne zaopatrzenie w nawozy i środki ochrony roślin nie powinno być zagrożone. Mogą jednak wzrosnąć ich ceny. Optymistyczną informacją jest to, że w Chinach wznawiana jest produkcja, w tym zapewne komponentów do produkcji środków ochrony roślin, co daje szansę na zabezpieczenie ich dostaw w dalszych częściach sezonu. W chwili obecnej, poza zdrowiem rodziny i własnym, powinniśmy obawiać się braku pracowników w sezonie, a w odniesieniu do rynku największym zagrożeniem jest zerwanie łańcuchów dostaw - dodaje.

 

 

Źródło:sadyogrody.pl

https://www.sadyogrody.pl/prawo_i_dotacje/104/koronawirus_a_ogrodnictwo_czego_powinnismy_sie_obawiac_komentarz_witolda_boguty,21431.html