Mentalnie nie dorośliśmy do tego, żeby zdobywać nowe rynki
Data publikacji:
18-12-2017
Data publikacji:
18-12-2017
- Wysokie ceny mają swoje plusy i minusy. W przypadku jabłek być może okaże się, że może to być zyskowny czas dla producentów, jednak czy tak będzie - to się dopiero okaże. Taki sezon jak ten zaburza ogólne postrzeganie rynku - mówił Michał Lachowicz, prezes grupy La Sad.
Według niego, ogromne pieniądze – głównie unijne, ale nie tylko - były wydane na to, żeby zdobywać nowe rynki. - Jednak niestety okazuje się, że na tych nowych rynkach w tym sezonie – który był sezonem próbnym dla Polski – zanikamy. Nie wysyłamy tam jabłek, mówimy, że nie mamy co wysyłać -być może jesteśmy też trochę za drodzy w bieżącym sezonie - mówił.
- Najlepszym przykładem jest rynek chiński, który w zeszłym sezonie zaczął się dla nas, a my już w tym sezonie zmniejszyliśmy ilość upraw zgłoszonych na ten rynek do minimum. Polska delegacja pojechała do Chin w celu udrożnienia – w porozumieniu z Rosją – tunelu kolejowego z Łodzi do tego właśnie kraju. Jednak okazuje się, że nie będziemy mieli czego załadować na ten pociąg nawet jeśli odnieślibyśmy sukces negocjacyjny na wysyłkę naszych jabłek do Chin - tłumaczył Lachowicz.
Zdaniem prelegenta, w dalszym ciągu jesteśmy mentalnie przygotowani na handel z Rosją, którego nie ma i już nigdy nie będzie, na co wyraźnie wskazuje ilość produkcji, która tam powstaje.
- Przed nami bardzo duże wyzwanie a ten rok tylko zaburza postrzeganie sytuacji. Jednak trzeba pamiętać, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Mam nadzieję, że uda nam się wyjść z niego obronną ręką. To, że cała Europa nie ma owoców, być może pozwoli nam na pokazanie owoców w Europie, bo poza nią zdążyliśmy zepsuć prawie każdy rynek. Mentalnie nie dorośliśmy do tego, żeby zdobywać zagraniczne rynki. Być może jeszcze dorośniemy - tłumaczył.
Według niego, ten sezon pokazuje, że rynek nie lubi pustki. - Właśnie dlatego słychać o obniżce cen polskich jabłek w zakupie, bo nie ma na nie chętnych. Myślę, że przed nami wiele do przemyślenia. Ten sezon powinien nam pokazać, że organizowanie się i stabilne zdobywanie nowych rynków to jest coś, co nie ma nam przynieść lepszej przyszłości tylko uratować sektor. Stoimy pod ścianą tylko tego nie czujemy dlatego, że cena jabłka w tym sezonie jest opłacalna. Jednak pamiętajmy, że dobre ceny spowodowane są niskimi zbiorami. Nie sądźmy na podstawie tego sezonu. Ten sezon może równie dobrze pokazać rekordowe ceny w czerwcu, jak i to że ceny najwyższe były jesienią. Spójrzmy na to długofalowo. W tym sezonie nie ma owoców i nie są one rozchwytywane, więc coś jest nie tak. Powinna nam się zapalić czerwona lampka, bo przed nami wiele pracy w przyszłości - przyznał.
Michał Lachowicz twierdzi, że to będzie bardzo dobry sezon dla producenta i bardzo ciężki dla firm obsługujących sektor. - O ile w większości znanych mi branż marże nalicza się procentowo, to w sektorze owocowym jest to najczęściej ryczałtowo. Jeżeli przez obiekty sortownicze przejdzie połowa owoców wobec tego co w zeszłych sezonach to na utrzymanie obiektów mamy połowę kapitału - dodał.
Źródło: sadyogrody.pl