Minister rolnictwa nie ma wpływu na pewne zjawiska. "Może gasić doraźne pożary jeśli ma środki i zgodę"
Data publikacji:
05-04-2023
Ministrowi Henrykowi Kowalczykowi przyszło pełnić funkcję w bardzo trudnym okresie. Skutki pandemii, wojna w Ukrainie, a w ślad za tym min. potężny wzrost cen nawozów, energii, gazu, środków ochrony roślin, problemy z pracownikami w rolnictwie, zerwane łańcuchy dostaw, negatywnie wpłynęły na polskie rolnictwo, w tym ogrodnictwo - ocenił Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
5 kwietnia br. Henryk Kowalczyk złożył rezygnację z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi.
Henryk Kowalczyk poinformował, że złożył rezygnację z funkcji ministra rolnictwa, widząc, że podstawowy postulat rolników przez Komisję Europejską nie zostanie spełniony. KE opublikowała projekt przedłużenia bezcłowego i bezkontyngentowego importu zbóż z Ukrainy na kolejny rok, który ma obowiązywać od czerwca tego roku do 5 czerwca 2024r.
Witold Boguta o dymisji ministra rolnictwa
Panu ministrowi Henrykowi Kowalczykowi przyszło pełnić funkcję w bardzo trudnym okresie. Skutki pandemii, wojna w Ukrainie, a w ślad za tym min. potężny wzrost cen nawozów, energii, gazu, środków ochrony roślin, problemy z pracownikami w rolnictwie, zerwane łańcuchy dostaw, negatywnie wpłynęły na polskie rolnictwo, w tym ogrodnictwo - mówi serwisowi sadyogrody.pl Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
- Działania podjęte przez rząd, w tym wicepremiera, ministra Kowalczyka takie, jak dopłaty do nawozów, opału, ograniczenie cen energii, również dla rolników oraz małych i średnich firm, w tym z otoczenia rolnictwa, na pewno złagodziły skutki tych problemów dla producentów i mieszkańców wsi. Właściwym działaniem było też uruchomienie przed prawie rokiem wsparcia sprzedaży jabłek deserowych do przetwórstwa, co rozładowało kryzys na tym rynku - komentuje.
Witold Boguta zaznacza, że minister Kowalczyk musiał podejmować działania w sprawach, które nie były udziałem jego poprzedników, ale wszystko wskazuje na to, że będą udziałem jego następców.
- Trudno bowiem oczekiwać, aby problemy, które powstały w wyniku bezcłowego i bezkontyngentowego importu produktów rolnych szybko zniknęły, zwłaszcza, że Ukraina jest kandydatem na członka UE, więc produkty jej rolnictwa będą miały duży lub całkowity dostęp do rynku unijnego. Będą to produkty cenowo konkurencyjne, a więc będą wielkim wyzwaniem dla europejskich, a przede wszystkim polskich gospodarstw rodzinnych. Już widzimy, że po problemach z pszenicą, kukurydzą i rzepakiem występuje problem mięsa drobiowego, a za chwilę wybuchnie problem z owocami jagodowymi. Nie jest tajemnicą, że rolnictwo Ukrainy, oparte na dużych gospodarstwach prowadzonych przez miejscowych przedsiębiorców oraz firmy zagraniczne, ma potężny potencjał produkcyjny - mówi.
- Dzisiaj patrzymy na te problemy jako na efekt pomocy dla walczącej Ukrainy i ktoś może powiedzieć, że protestujący rolnicy są przeciwko pomocy dla Ukrainy, nie, moim zdaniem rolnicy mówią tylko, że pomaganie nie może zabijać pomagającego. Kiedy wojna się skończy wówczas powyższe zjawiska nabiorą jednak zupełnie innej interpretacji, czysto gospodarczej - mówi.
- Moim zdaniem to z czym mamy do czynienia, to pewne zjawiska, które wpisują się w geopolitykę i geostrategię gospodarczą, na które polski minister rolnictwa nie ma istotnego wpływu. Może gasić doraźne pożary jeśli ma na to środki i dostanie zgodę Komisji Europejskiej, ale nie ma większego, realnego wpływu na przyjęty kierunek zmian - podkreśla Witold Boguta, prezes KZGPOiW.
Źródło:sadyogrody.pl
https://www.sadyogrody.pl/prawo_i_dotacje/104/minister_rolnictwa_nie_ma_wplywu_na_pewne_zjawiska_moze_gasic_dorazne_pozary_jesli_ma_srodki_i_zgode,34608.html