Sprzedaż jabłek prosto ze skrzyń. Traci na tym polskie jabłko
Data publikacji:
26-10-2022
Kilka dni temu w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia jabłek prosto ze skrzyń z promocji sieci Lidl. Na zdjęciach widać fatalną jakość jabłek dopuszczonych do sprzedaży. Bohaterem wpisów i komentarzy jest polskie jabłko i ono najbardziej na tym traci w oczach konsumenta.
Lidl promuje polskie jabłka prosto ze skrzyń, bez sortowania
Lidl kontynuuje sprzedaż polskich jabłek prosto ze skrzyń. Jak informuje w materiałach promocyjnych - owoce pochodzą ze "świeżego zbioru, bez sortowania". Jednak jakość jabłek dostarczona konsumentom pozostawia wiele do życzenia, o czym pisaliśmy w artykule: Fatalna jakość jabłek z promocji Lidla. Sieć odpowiada
O komentarz dlaczego taki obraz sadownictwa jest sprzedawany w dużych sieciach zwróciliśmy się do Witolda Boguty, prezesa Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw (KZGPOiW).
Co Pana zdaniem zawiodło, że taki towar - jabłka o fatalnej jakości - został wystawiony klientom na sprzedaż? I jak w tej sytuacji wygląda obraz polskiego sadownika i polskich jabłek?
Witold Boguta: Byłbym bardzo szczęśliwy jeśli jedynym problemem polskich sadowników byłoby kilka nadpsutych jabłek w jakiejś skrzyni, stojącej w jednym ze sklepów sieci Lidl. Niestety, tak nie jest. Wydaje mi się, że wyjaśnienie pani Aleksandry Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR, Lidl Polska, opublikowane na portalu wyjaśnia tę sytuację. Sieć wzięła na siebie odpowiedzialność za incydent. Osobiście bardzo podoba mi się taka komunikacja, bo pomimo standardów, które Sieć wdrożyła, jakaś wpadka może się każdemu zdarzyć.
Zły obraz polskich jabłek w promocji Lidla - kto zawinił?
Po otrzymaniu od Redakcji prośby o komentarz w tej sprawie, odwiedziłem jeden ze sklepów sieci Lidl. Owszem były w skrzyniach jabłka i gruszki, dobrej jakości, po korzystnych cenach. Gruszek kupiłem, nawet większą ilość, jabłek akurat nie potrzebowałem. Przy okazji przyjrzałem się, bogatej ofercie jeśli chodzi o owoce i warzywa i znalazłem też kilka innych pozycji, w tym w klasie premium, pochodzących z tej organizacji, która zdaniem autora wpisów tak „szkodzi polskim sadownikom”.
Jednak na bazie tego zdarzenia, a w zasadzie wpisów jego dotyczących, może warto zastanowić się nad sprawami bardziej ogólnymi. Pierwsza i przykra refleksja, to, używając mało eleganckiego stwierdzenia, że „nie będzie ktoś pluł nam w twarz, naplujemy sobie sami”. Rozumiem, że to nie ze środowisk konsumenckich, bo konsument ma wybór i nie jest zmuszany do zakupu produktu złej jakości, tylko ze środowisk sadowniczych wychodzi medialna krytyka. Po drugie kogo się krytykuje – otóż bezrefleksyjnie, a może z premedytacją krytykuje się dużą organizację producentów, która dba o jakość owoców już na etapie produkcji w sadach członków, a także na dalszych etapach przechowywania i przygotowania do sprzedaży, jest dostawcą do dużych sieci stawiających wysokie wymagania, ma szereg certyfikatów potwierdzających stosowane procedury i jakość produktów. Tak, czy owak organizację, która powstała z woli swoich członków i działa dla ich dobra, a nie po to, aby zbawiać świat, jakby tego chcieli autorzy wpisów.
Po trzecie, proszę zastanowić się jak takimi wpisami i komentarzami branża komunikuje się z konsumentem. Proszę mi wierzyć, tak naprawdę, to w jego oczach nie jest ważne, czy winien jest Rajpol, Lidl, czy ktoś inny, bohaterem wpisów i komentarzy jest polskie jabłko i ono najbardziej na tym traci w oczach konsumenta. Celem działań marketingowych jest/powinno być sprzedanie konsumentowi nie jabłka, tylko korzyści z faktu, że je kupił i zje. Pokazując takie zdjęcia i takie wpisy co ich autorzy mówią? Pisząc, i słusznie, że „powinniśmy wszyscy zachęcać do większej konsumpcji owoców i warzyw” przekazują komunikat dokładnie odwrotny. A co na to konsument: chyba jednak kupi banany, bo te jabłka, nie dość, że na zdjęciach były zgniłe, to jeszcze mówi się, że je pryskają. A banany takie ładne i zewsząd płynie tylko korzystny przekaz marketingowy.
Z badań, jakie prowadzi dla nas Kantar wynika, że prawie 40% respondentów nie widziało w naturze, jak uprawia się jabłka, a w ramach badań jakościowych uczestnicy grup badawczych niejako wykluczali z jadłospisu produkty chronione chemicznie. – Już chociażby te dwa fakty wskazują jak profesjonalne powinno być komunikowanie się producentów z konsumentami. Może w sytuacjach kryzysowych lepiej dwa razy zastanowić się, czy chcąc w ramach „bratniej miłości” komuś czule dołożyć, nie szkodzi się samemu sobie.
Źródło:sadyogrody.pl
https://www.sadyogrody.pl/handel_i_dystrybucja/106/sprzedaz_jablek_prosto_ze_skrzyn_traci_na_tym_polskie_jablko,32130.html